czwartek, 25 czerwca 2015


„Rozumiemy się bez słów”, opinia

Autor: Paulina Cabaj, kl. 1H


„Rozumiemy się bez słów”

„Rozumiemy się bez słów” w reżyserii Erica Lartigau’a to pierwszy film, do którego nie potrafię się jednoznacznie ustosunkować. Jest to pełna paradoksów komedia, poruszająca wątki, o których nie mówi się na co dzień.

Początek filmu przypomina niejako współczesne produkcje Disney’a, w związku z  czym nie wydaje się być obiecujący. Mamy tu do czynienia z miłosnymi i szkolnymi rozterkami nastolatków, a także z obowiązującą w słabej jakości komediach zasadą – jeśli głównemu bohaterowi bądź bohaterce ktoś „wpadnie w oko”, na pewno zostaną parą. Na szczęście z czasem film robi się lepszy, dzięki paradoksalnym, jak i zabawnym wydarzeniom.   

Jednym z nich jest start w wyborach ojca głównej bohaterki - Rodolphea Béliera (w tej roli François Damiens). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż jest on osobą głuchoniemą. Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, z jak wieloma ograniczeniami zmagają się takie osoby. Film doskonale obrazuje te trudności, odnosząc się zarówno do codziennych czynności, jak i do niecodziennych marzeń tychże osób.

Wątkiem zasługującym za uwagę jest pasja głównej bohaterki – Pauli (Louane Emera). Jako jedyna z całej rodziny nie została dotknięta chorobą, przez co musiała opiekować się bliskimi. Dodatkowo jej pasją był śpiew. Trudno jest sobie wyobrazić sytuację, w której rodzina nie potrafi zrozumieć naszego hobby, cieszyć się z sukcesów, podzielać zainteresowań. Paula wzbudziła we mnie wiele emocji. Dzielna, niezwykle utalentowania dziewczyna, która zasługuje na współczucie i empatię.

Doskonałym zabiegiem, według mnie,j jest moment, gdy podczas występu głównej bohaterki nagle dźwięk piosenki zaczyna cichnąć, aż znika całkowicie. Wzbudziło to we mnie niewyobrażalne emocje, pokłady współczucia, a przede wszystkim ogromny dyskomfort sytuacji. Ta chwila, która postawiła mnie w roli osoby niesłyszącej, na długo pozostanie w mej pamięci.

Najbardziej emocjonujący w filmie jest jednak jest wątek wyjścia dziecka spod skrzydeł rodziców. Dotyczy on każdego,  a tak rzadko o nim myślimy. Dla niektórych bolesny, jak dla Pauli, która wyraziła swe emocje śpiewem, dla innych wymarzony. Niezwykle rzadko poruszany w filmach, a tak oddziałujący na emocje, psychikę człowieka.

Muszę przyznać, że, pomimo wielu mankamentów, warto było wybrać się do kina. To film, który wyzwolił szereg różnego rodzaju emocji – od radości po smutek. Otworzył mój umysł na problemy osób głuchoniemych, a także ich bliskich. Sprawił, że doceniłam moją rodzinę.

Film, który porusza, to dobry film.