Plakat zapowiadający film, intryguje potencjalnego widza swoją tajemniczością. Widzimy literę "G", "G", jak Goya. Namalowana jest jakby jednym zdecydowanym ruchem pędzla. To jedno pociągnięcie odsłania przed nami trzy postacie: Ines, samego Goyę i brata Lorenzo.
Tytuł sugeruje, że jest to opowieść o Goi, ale w filmie malarz pełni rolę obserwatora, który swoimi dziełami obrazuje historię. I tak, jak malarz patrzy na swój obraz, tak my powinniśmy patrzeć na ten film. Trzy główne kierunki interpretacji- intelektualny (postać brata Lorenzo),
emocjonalny (historia Ines)
i filozoficzny (dzieła Goi)-
pozwalają patrzeć na tę historię wielowymiarowo, oddziałują na nas i skłaniają do refleksji.
"Duchy Goi" to jeden z tych filmów, które trzeba obejrzeć. Opowieść o czasach Inkwizycji i francuskiej inwazji na Hiszpanię jest uniwersalna w swojej wymowie. Pokazuje, że historia lubi się powtarzać i doskonale uwiarygadnia słowa Hegla: "Historia uczy, że człowiek nie uczy się niczego z historii".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz